Świąteczna muzyka jest niezastąpiona w tworzeniu niepowtarzalnego klimatu bożonarodzeniowego – uważa Matt Dusk.
Matt Dusk
Kanadyjski muzyk, kompozytor i piosenkarz jazzowo-swingujący. Nagrał niezwykły album, na którym zgromadził największe świąteczne hity, którym nadał autorski sznyt. Do studia nagrań zaprosił m.in. Margaret, Rafała Brzozowskiego i Halinę Mlynkovą.
W zeszłym roku po raz pierwszy spędzałeś święta Bożego Narodzenia w Polsce. Które nasze zwyczaje świąteczne najbardziej przypadły ci do gustu?
Podoba mi się zwyczaj, że na stole zawsze musi być postawione 12 dań, których trzeba w komplecie spróbować. Jeśli chodzi o kwestie kulinarne, to połowa mojej rodziny ma korzenie ukraińskie, więc u mnie w domu zawsze było dużo potraw zbliżonych do tych typowo polskich. Podczas polskich świąt podobało mi się również to, że ciągle na stół są donoszone kolejne potrawy. Moje ulubione to barszcz i oczywiście pierogi, choć zajadałem się nimi już od małego, bo – jak wspomniałem – moja babcia, mama mojego taty, pochodzi z Ukrainy i od dziecka byłem przez babcię raczony pierogami. Wiem, że ukraińskie i polskie zwyczaje kulinarne są w miarę zbliżone, więc polski stół świąteczny mnie nie zaskoczył.
Polskie kolędy i piosenki świąteczne również cię nie zaskoczyły i spodobały ci się?
O rany, to dobre pytanie. Gdy nagrywałem swoją ostatnią płytę ze świątecznymi kawałkami „Old School Yule” wraz z Margaret i Rafałem Brzozowskim, powiedziałem mojej żonie – Polce – żebyśmy nagrali coś polskiego, cover jakiejś polskiej kolędy. To jednak nie było możliwe, bo wszystkie polskie kolędy są bardzo smutne. W Kanadzie święta Bożego Narodzenia to okres radości, w Polsce chyba bardziej jest to okres rozmyślania, spokoju. Wasze kolędy mają bardzo nostalgiczny charakter.
Jak istotna, twoim zdaniem, w tworzeniu klimatu świątecznego jest muzyka?
To jest absolutnie podstawowa rzecz. Na okładce mojej ostatniej płyty napisałem, dlaczego muzyka ma dla mojego świątecznego nastroju tak istotne znaczenie. Gdy byłem dzieckiem, każdego 24 grudnia jeździliśmy do domu mojej babci. Jak tylko wchodziłem do jej mieszkania, to biegłem do wieży i wrzucałem kawałek Binga Crosby’ego „White Christmas”. Leciała u nas na okrągło! Muzyka tworzy niepowtarzalny klimat świąteczny. Możesz jeść, rozmawiać, patrzeć przez okno, a muzyka ciągle leci w tle. Potem masz dzięki temu świetne skojarzenia.
Pomyślałbyś o śniegu nawet jakbyś usłyszał ten kawałek w środku lata?
Oczywiście. Powiem coś, z czego mało osób zdaje sobie sprawę – większość płyt i piosenek świątecznych nagrywana jest w środku lata. Ja nad swoją płytą pracowałem od listopada zeszłego roku, aż do teraz. Ponad 12 miesięcy, z czego zdecydowana większość w lecie. W pewnym momencie już nie zwracałem uwagi na słowa, na świąteczny klimat, a dopracowywałem ją od strony technicznej.
Wspomniałeś o swojej najnowszej produkcji, płycie „Old School Yule”. To kompilacja wielu znanych świątecznych hitów w twojej autorskiej, bardzo świeżej aranżacji. Skąd pomysł na taką płytę?
Bardzo lubię kolędy retro, stąd taki dobór utworów. Piosenki świąteczne to chyba jedyny gatunek muzyki, który pozostaje niezmienny od pokoleń – mamy obsesję na punkcie nowych rytmów i gatunków, a piosenki świąteczne zawsze trzymają swój standard sprzed lat. Te kawałki w oryginale zostały nagrane w latach 1940-60, a mimo to znają je wszyscy – i starzy, i młodzi. Ja nadałem im nowy styl, bardziej jazzowy i swingowy. Co roku słyszymy te same piosenki w tym samym wykonaniu. Tu mamy nowe wykonanie, w mojej aranżacji.
Polecałbyś swoją nową płytę na prezent świąteczny? Sam chciałbyś ją dostać?
No pewnie! A mówiąc całkowicie poważnie – to naprawdę znakomity prezent dla rodziny i przyjaciół. To muzyka, która wszystkich wprowadzi w świetny, świąteczny nastrój. Wcześniej nie miałem w swojej kolekcji takiego albumu, który mógłbym puszczać przy spotkaniach rodzinnych czy z przyjaciółmi. To muzyka, która perfekcyjnie się sprawdza jako tło do spotkań z bliskimi. Każde jej kolejne odsłuchanie przywoła nam na myśl te najmilsze chwile spędzone z najbliższymi.