Skip to main content
Home » Rozwiązania mobilne » Sztuka w wersji mobilnej
Rozwiązania mobilne

Sztuka w wersji mobilnej

sztuka
sztuka

Już teraz z App Store i Google Play można pobrać nową aplikację Muzeum Pałacu Króla Jana III w Wilanowie o nazwie „Wilanów Live”.

Piotr Górajec

Kierownik Działu Rozwoju w Muzeum Pałacu Króla Jana III w Wilanowie

Aplikacja prezentuje wszystkie informacje ułatwiające i uprzyjemniające wizytę w Wilanowie właścicielom smartfonów. Zwiedzający mogą przejrzeć aktualności z życia Muzeum – dowiedzieć się o ciekawych wydarzeniach i nowych wystawach, zwiedzić muzeum przy pomocy mikroprzewodnika po dziesięciu obiektach znajdujących się w parku i w pałacu, odnaleźć się na mapie parku, poznać godziny otwarcia i ceny biletów, a także ściągnąć dwie istniejące już aplikacje-przewodniki.

Aplikacja jest efektem realizacji przyjętej kilka lat temu przez muzeum strategii wykorzystywania narzędzi mobilnych. Pałac można już zwiedzić, wykorzystując aplikację z audioprzewodnikiem iiiGuide, w parku natomiast porozstawiane są tabliczki z fotokodami. Muzeum brakowało jednak aplikacji, która niejako spinałaby dotychczasowe projekty, którą zwiedzający ściągaliby w pierwszej kolejności, zaraz po przyjściu do Wilanowa albo nawet przed samymi odwiedzinami. Tę lukę wypełnia aplikacja „Wilanów Live”.

A JAK POWSTAŁA I CZY SIĘ SPRAWDZA?

Dlaczego wirtualne Muzeum? Czy potrzebna jest digitalizacja zasobów oraz przenoszenie ekspozycji do internetu?

Na wstępie warto jest rozróżnić dwie zasadnicze kwestie – digitalizację i udostępnienie. Rozmawiając o digitalizacji w kontekście działalności muzeów, często można odnieść wrażenie, że oba pojęcia są traktowane jako synonimy. A tak nie jest. Czasem można wręcz odnieść wrażenie, że jak się coś już zdigitalizuje, to automatycznie załatwione są wszystkie kwestie z tym związane. A to przecież tylko działanie czysto techniczne.. Aby proces był dopełniony, konieczne jest jeszcze udostępnienie przygotowanego materiału cyfrowego. A to jest przecież trudniejsza z części tej układanki. Wymaga ona bowiem potraktowania zbiorów cyfrowych jako przestrzeni działalności muzeum oraz skupienia się na odbiorcach. Często dla muzeów jest to duże wyzwanie, wymagające doskonałej znajomości własnych możliwości i celów, jakie chce się osiągnąć.

Muzeum wirtualne jest częścią muzeum rzeczywistego. Nigdy go nie zastąpi, ale może uzupełnić. Na pewno nie należy obawiać się, że odbiorcy mając wizerunki muzealiów w internecie przestaną do muzeów przychodzić. To jest taka sama sytuacja, jakby obawiać się, że zamieszczone w Internecie zdjęcia z wakacji spowodują, że nie będzie nam się chciało pojechać nad morze. Wirtualne muzeum ponadto nie jest normalnym muzeum w internecie. Dla muzeum jest to narzędzie komunikacyjne – pomaga dzielić się i prezentować wiedzę, którą instytucja wypracowuje. Dla odbiorcy natomiast najcenniejszym doświadczeniem jest i będzie bezpośrednie obcowanie z oryginałem. To podobnie jak w przypadku piramid czy Mony Lizy. Wszyscy wiemy, jak wyglądają, możemy je oglądać codziennie na zdjęciach, filmach itd. A każdy chciałby jednak zobaczyć je w rzeczywistości. Doświadczyć kontaktu z nimi.

Digitalizacja i prezentacja cyfrowych materiałów w internecie może w tym procesie tylko pomóc. Dzięki digitalizacji zasobów o ich istnieniu dowie się szeroka rzesza potencjalnych odbiorców. Część z nich zostanie zachęcona w ten sposób do wizyty w muzeum. Ponadto w ten sposób stymulowane są badania naukowe, których wyniki stają się w dalszej kolejności elementem tej informacyjno-poznawczej układanki. Powoli więc docieramy do granicy, która zmieni naszą, zarówno muzealników, jak i odbiorców optykę. To czego nie ma w sieci, przestaje być godne uwagi. Sieć to informacje, to źródło, z którego każdy z nas czerpie codziennie, planując czas, działania, pracę czy wręcz życie. Zamiast więc zagrożeniem digitalizacja i wirtualna prezentacja zasobów muzeów stanie się dla tych instytucji dodatkową siłą napędową. Powszechny dostęp równa się powszechna świadomość i powszechne zainteresowanie.

Jakie korzyści przynosi udostępnianie ekspozycji wirtualnie oraz wykorzystywanie aplikacji mobilnych?

Częściową odpowiedź zawiera poprzednia. Przestrzeń wirtualna to nie jest odwzorowanie galerii muzealnej w stosunku 1:1. Wirtualne wycieczki po muzeum są po prostu nudne. Ze statystyk Muzeum Pałacu Króla Jana III w Wilanowie, dotyczących struktury odwiedzialności naszego wortalu wynika, że tego typu multimedialne rozwiązania cieszą się dużo mniejszym zainteresowaniem odbiorców niż inne dostępne materiały. Odbiorca szuka na stronie muzeum przede wszystkim informacji praktycznych – informacji właśnie – o biletach, godzinach otwarcia, o działalności itd. Oraz wiedzy. Konkretnej, profesjonalnie przygotowanej i ładnie podanej, o obiektach, przedmiocie badań muzeum, zbiorach.

Wszelkie wirtualne ekspozycje są daleko w tyle za tymi dwoma kategoriami. Przyczyna jest prosta. Nie wiele osób we współczesnym świecie ma czas na długotrwałe oglądanie jednej rzeczy. Jeżeli będzie zainteresowany, to przyjdzie do muzeum. Materiały na stronie internetowej czy aplikacje mobilne mają mu w tym pomóc, rozbudzić ciekawość, przekazać niezbędne informacje. Myślenie o wirtualnej ekspozycji, która jest prostym przeniesieniem muzeum do internetu jest więc błędne. Kluczem jest tu dostępność i jakość informacji. To na niej należy się koncentrować, planując tworzenie wirtualnego muzeum. Ponadto zarówno wortale internetowe czy aplikacje mobilne to narzędzia. Same w sobie nie mają znaczenia i przydatności. Dopiero treści, które je wypełniają, nadają sens ich istnieniu. Rolą muzeum jest jak najlepsze przygotowywanie tych, ciekawych treści.

Wracając jeszcze do samej aplikacji mobilnej. Ona ma jeszcze jedną istotną funkcję, która odróżnia ją od narzędzi, którymi treści są prezentowane w internecie. Jest mianowicie mobilna. Z jej definicji wręcz wynika, że możemy ją zabrać ze sobą wszędzie, używać w ruchu. I ten przede wszystkim jej potencjał powinien być wykorzystywany. Aplikacja więc nie powinna być lustrzanym powieleniem treści dostępnych w internecie, ale pomóc zwiedzającemu w samym procesie zwiedzania. Pomóc odnaleźć dodatkowe informacje, obiekty itd. Być nawigatorem, przewodnikiem po muzeum. Najlepiej przewodnikiem nowoczesnym, takim jakim dziś są edukatorzy muzealni, którzy treści nie tylko przekazują, ale prowadzą na ich temat dialog z odbiorcą, wciągając ich w aktywne formy zwiedzania. Aplikacja, a właściwie muzeum za jej pomocą powinno prowadzić z obiorcą podobny dialog w przestrzeni wirtualnej. Nie jest to oczywiście łatwe, ale nie jest to powód, żeby ze stosowania takiego podejścia rezygnować.

Ile osób odwiedziło państwa muzeum dzięki wirtualnej platformie lub aplikacji mobilnej? Czy dzięki nowym technologiom można dotrzeć do większej ilości zwiedzających?

Portal Muzeum Pałacu Króla Jana III w Wilanowie cieszy się dużym i stale rosnącym zainteresowaniem odbiorców. W skali roku mówimy tu o ponad 600 tys. unikalnych użytkowników korzystających z wortalu muzeum oraz około 17 tys. fanów na profilu facebookowym. W przypadku aplikacji mobilnych sprawa wygląda nieco inaczej. W zasadzie wszystkie aplikacje wykonane i użytkowane obecnie przez polskie muzea mogą pochwalić się stosunkowo niewielką w porównaniu z rzeczywistą frekwencją ilością pobrań.

Obecnie zamyka się ona w przypadku większości aplikacji wykorzystywanych przez muzea w Polsce liczbą pobrań oscylującą w granicach 1000 sztuk. Co interesujące, jednak nie jest to sytuacja obiegająca od tej, z jaką mamy do czynienia w innych krajach, w muzeach, które wykorzystują aplikacje mobilne. Tam też liczba pobrań z popularnych serwisów rzadko przekracza 1000. Przyczyn tego stanu rzeczy jest kilka. Jedną z nich jest prawdopodobnie słaba promocja – aplikacje muzealne giną w masie innych tego typu rozwiązań. Ponadto być może aplikacje te nie trafiają w potrzeby odbiorców. Większość z nich pełni jedynie funkcję informacyjną i przewodnicką. Nie pomagają jednak widzom w aktywnym zwiedzaniu. Być może krok w tę stronę, połączony z dobrą promocją zmieni ten stan rzeczy.

Przyczyna umiarkowanej popularności może tkwić też jeszcze gdzie indziej. Być może zarówno widzowie, jak i muzea nie są jeszcze gotowe na takie rozwiązania. Prawdopodobnie użycie aplikacji mobilnych w muzeach jeszcze przez jakiś czas nie będzie tak popularne i powszechne, jak np. gry Angry Birds. Być może dopiero kolejne pokolenie odbiorców, wychowane, czy niemal urodzone ze smartfonem w ręku będzie w stanie w pełni wykorzystać te narzędzia. Nie mniej jednak, gdyby tak miało być, teraz jest dokonały czas do muzeów, aby się na tą perspektywę nowego widza przygotować.

Czy instytucje kultury poprzez mecenat kultury, prywatnych sponsorów mają większe możliwości finansowe? I czy w najbliższym czasie inwestowanie w nowe technologie stanie się standardem?

Środki finansowe w przypadku instytucji kultury, które chcą wdrażać nowoczesne technologie, nie są tu głównym problemem. One są dostępne. Czy jest ich dużo czy mało to tak naprawdę trudno rozstrzygnąć i prawdopodobnie zależy to od miejsca, z którego się na ten problem patrzy. Problem jednak w moim przekonaniu leży gdzie indziej. Pytanie powinno brzmieć czy instytucje kultury, które sięgają po technologie są na to odpowiednio przygotowane? A nie są. Obecnie technologia nie jest problemem. Na rynku panuje duża konkurencja i duży wybór w tym względzie. Koszty też nie są przesadnie duże.

Jednak aby wybrać w tym gąszczu propozycji coś dla siebie, trzeba przede wszystkim wiedzieć, co jest nam potrzebne i jak tego szukać. Inaczej skazujemy się na mniej lub bardziej przypadkowy wybór rozwiązań, które nie do końca muszą być kompatybilne z naszymi oczekiwaniami. Bez elementarnej wiedzy w tym zakresie – dotyczącej technologii, ale i własnej publiczności, a także metod selekcji i prowadzenia narracji za pośrednictwem i aplikacji i multimediów w ogóle muzea i muzealnicy zdani się tak naprawdę na rzetelność i otwartość sprzedawców oferujących te rozwiązania. Problem ten widać wyraźnie w rozwiązaniach, które są obecnie wdrażane w wielu muzeach w całej Polsce.

Należy więc przede wszystkim położyć nacisk nie na samą technologię, ale na podnoszenie kompetencji osób, które w muzeach są i będą odpowiedzialne za tą gałąź rozwoju działalności instytucji. Potrzebne są szkolenia, które te kompetencje pozwolą nabyć i rozwijać. Potrzebne są standardy pracy przy wdrażaniu tego typu rozwiązań. Potrzebne jest wreszcie pole do wymiany wiedzy i doświadczeń pracowników kultury. Jeżeli podejdziemy do tego zagadnienia w sposób tak kompleksowy, to na pewno możemy liczyć na to, że przygotowywane przez muzea rozwiązania będą lepsze, będą lepiej trafiały w potrzeby odbiorców, a środki wydatkowane na ich stworzenie i utrzymanie będą racjonalnie wykorzystywane. Bo że ten rodzaj narzędzi służących muzeom do komunikacji z publicznością stanie się w najbliższej przyszłości standardem, nie należy mieć żadnych wątpliwości. Sytuacja tak samo wyglądała kilka lat temu w odniesieniu do stron internetowych, czy później profili w mediach społecznościach – nie było ich, a są wszędzie.

Next article