Reżyserowanie pokazów mody łączy i pozwala realizować wiele moich pasji i fascynacji modą, sztuką, muzyką. To wspaniała i kreatywna część mojej pracy, ale umiejętność zarządzania ludźmi jest w tym zawodzie równie istotna jak wyczucie artystyczne. To dwa równoznaczne oblicza mojej pracy… jak „puder i kurz”.
Kasia Sokołowska
Reżyser i choreograf pokazów mody, dyrektor artystyczny The Designer Gallery, juror programu TVN „Top Model”
Długo szukała pani swojej drogi życia – w którym momencie poczuła pani, że moda to już nie tylko hobby, a poważny biznes?
Gdy zaczęłam z tego żyć (śmiech). A poważnie, to odpowiedź jest tyleż prosta, co złożona – już jako dziecko byłam bardzo aktywna, żyłam blisko sztuki, kultury, muzyki. Jako siedmiolatka podróżowałam po świecie, koncertowałam z muzyka dawną na dużych i małych scenach. Już wtedy wiedziałam, że moje dorosłe życie będzie związane ze sztuką, bliskie tych wartości i emocji, na których się wychowałam. Reżyseria pokazów mody łączy wszystkie moje pasje i żądze (śmiech) – pracuję nad muzyką, światłem, choreografią, współpracuję z projektantem, stylistą, scenografem. Dotyczą mnie wszystkie elementy pokazu mody, bo artystycznie zarządzam całym zespołem wykonawców. Początek mojego życia w tej roli był dość niespodziewany – mój profesor od reżyserii zaproponował mi wyreżyserowanie pokazu dyplomowego studentów. Wyszło na tyle dobrze, że zainteresowałam się poważniej tym tematem… i zostałam w tej branży na dłużej.
Po tych dwóch dekadach Polki rozumieją już modę? Czy podoba się pani styl ubioru Polek?
Nie jestem krytykiem mody, nie mnie to oceniać. Prywatnie mogę jednak powiedzieć, że z pewnością polska moda ma się coraz lepiej, coraz odważniej bawimy się swoim wizerunkiem. To naturalna konsekwencja sytuacji ekonomicznej Polaków, otwartości na świat, ale też rosnącej świadomości. Niezwykle rozwinął się też rynek polskich projektantów i brendów. Jesteśmy już gotowi na polską modę i lubimy nosić polskie marki.
Z drugiej strony, z dużym sentymentem wspominam kreacje mojej mamy, czyli polską modę sprzed lat – wspaniałe płaszcze, suknie, kapelusze… Moja miłość do mody to również efekt tego zachwytu. Byłam wychowana w świecie, gdzie sztuka i moda miały znaczenie.
Jakie cechy charakteru są pani największymi walorami w pracy reżyserki mody?
Reżyseria pokazów mody łączy dwie moje kluczowe umiejętności. Podstawą jest oczywiście aspekt artystyczny, mój zawodowy warsztat, doświadczenie i ten rodzaj wrażliwości i wyczucia, który pozwala ten zawód uprawiać. Drugą, równie ważną sprawą, jest zarządzanie.Bez skutecznej komunikacji i umiejętności zarządzania trudno myśleć o wymiernych efektach tej pracy. To zawód usługowy. Moją rolą jest jasne delegowanie i egzekwowanie zadań, współpraca z całą ekipą, stworzenie przestrzeni do kreatywnego działania. Oczywiście punktem wyjścia jest praca z projektantem, jego zaufanie, komfort, jaki daje mu nasza współpraca. Reżyseria to odpowiedzialność.
Pytanie bardzo kobiece – co się znajduje w pani torebce, bez czego nie wyobraża sobie pani wyjścia z domu?
W mieście, w pracy, jestem uzależniona od telefonu i komputera. To znak naszych czasów, ale też styl życia i pracy. Zawsze też „mam na sobie” biżuterię – to część mojego wizerunku. Oprócz tego, w torebce mam zwykle czerwoną szminkę i kilka kosmetyków, które dają mi komfort podczas często zbyt długiego dnia pracy. Mam jeszcze jedną broń – wysokie obcasy. (śmiech)
Na koniec – co najchętniej przywozi pani z wyjazdów zagranicznych?
Najważniejsze, co czerpię z wyjazdów zagranicznych, to nowe doznania i energia. Po latach wreszcie nauczyłam się odpoczywać. Swoje wyjazdy dzielę zwykle na dwie części. Pierwsza jest całkowicie „leniwa” – regeneracyjna. Druga to – jak ja to nazywam – „awantura o Kasię” – niewygody, trudne miejsca, wyzwania, zmęczenie, ale i satysfakcja odwiedzenia niebanalnych miejsc. Ten rodzaj adrenaliny daje mi niesamowitą energię i napęd do pracy… i życia.